Google w ciągu ostatnich kilku lat systematycznie aktualizuje algorytmy działania swojej wyszukiwarki. Efektem tych działań ma być dostarczanie użytkownikom najbardziej wartościowych treści związanych z poszukiwaną frazą. Użytkownicy powinni być więc z tych zmian raczej zadowoleni – nie muszą „przebijać” się przez dziesiątki stron wyników. W tzw. top’ie powinni znaleźć wszystko co spełni ich oczekiwania – jeśli nie do końca, to albo powinni doprecyzować/zmienić poszukiwaną frazę, albo faktycznie niczego wartościowszego pod kątem merytorycznym nie udaje się znaleźć.
Dodatkowym efektem tych działań Google’a jest to, że wyszukiwarka staje się coraz bardziej odporna na wszelkie działania w zakresie wpływania na pozycje naturalne, jakie zajmują strony www. To stanowi z kolei często podstawę działania wielu firm zajmujących się SEO. Wszelkie więc zmiany algorytmu niweczące ich trudy włożone w wypromowanie danej witryny w wyszukiwarce, de facto odbierają im realne zyski. Kilka firm z pewnością boleśnie się o tym przekonało w ostatnich latach. Mam tu oczywiście na myśli te działania firm SEO, które opierają się raczej na Black Hat SEO, niż faktycznym pracowaniu nad ogólnie pojętym kreowaniem wizerunku firmy, którą pozycjonujemy. Nie będę tutaj jednak rozważał i opisywał tego, co może się kryć pod „białym” i „czarnym” kapeluszem specjalistów od SEO.
Google niewątpliwie stawia na wszelkie nowe trendy i technologie. Już kilka lat temu zaczęło uwzględniać w algorytmach dostosowanie indeksowanych stron do urządzeń mobilnych. Zaczęły one być oceniane pod kątem „mobile-friendly”. Te które były dostosowane do urządzeń przenośnych: smartfonów, tabletów, poprzez posiadanie alternatywnej wersji strony lub RWD miały szansę na wyższą pozycję w wynikach. Google ogłosiło swoje zalecenia dla projektantów i twórców stron – czy też de facto ich klientów docelowych. O stronach mobilnych pisałem w jednym ze wcześniejszych artykułów.
W listopadzie 2016 roku Google wyraźnie zapowiedziało dalsze zmiany w ramach wyszukiwarki, stawiając jeszcze większy nacisk na promowanie witryn obsługiwanych w pełni przez smartfony, tablety. Pomijając oczywiście popularność samych urządzeń, to najwyraźniej firmie pokazało się w statystykach stale wzrastające użycie wyszukiwarki właśnie za ich pomocą. Tutaj dostrzegli problem. A mianowicie, wyniki wyszukiwania tworzone były na podstawie oceny wersji desktopowych. Co za tym idzie, użytkownik mobilny niekoniecznie musiał być zadowolony ze sposobu prezentacji danych na stronie, którą odwiedził klikając na jeden z linków w „top’ie”. To zaś nie zgadza się z filozofią Google’a, który deklaruje chęć dostarczania użytkownikom najlepszych możliwych rozwiązań.
Postanowiono więc wprowadzić kolejną aktualizację algorytmu wyszukiwarki, tym razem określając ją jako „mobile-first”. Skutkować to ma tym, że w pierwszej kolejności strony będą oceniane w wersji mobilnej: jej treść, linki, struktura. Co za tym idzie, strony posiadające pełną (pod względem treści, funkcjonalności zgodną z wersją desktopową) wersję mobilną dostaną od Google’a dodatkowy „plus”. Pozostałe… no cóż… W najgorszym przypadku mogą mieć spory problem z utrzymaniem się na liście wyników. To o czym warto jeszcze wspomnieć, to fakt, że wersja mobilna stanie się wersją podstawową witrny – z tego zaś wynika, że ranking stron w wersji desktopowej, będzie również tworzony na podstawie informacji odczytanych z wersji mobilnej!
Na razie jednak wszystko odbywa się w ramach globalnego eksperymentu, rozwiązanie jest testowane i nie są znane wyniki. Nie wiadomo również, kiedy dokładnie zostanie ta zmiana w pełni zaimplementowana w wyszukiwarce. Wszystko jednak wskazuje na to, że może to nastąpić w tym roku.
Zmiany są istotne, nie tylko dla Google’a, ale również i przede wszystkim jej klientów – czyli nas wszystkich. Przygotowano więc, podobnie jak w przypadku wprowadzania „mobile-friendly”, szereg wskazówek dla właścicieli stron. Ogłoszone zostały wcześniej, tak aby mieli oni czas na dostosowanie swoich witryny do zapowiadanych zmian. Oczywiście jeśli jest ona już przygotowana pod tym kątem, można się nie martwić. Jednak na wszelki wypadek warto zwrócić uwagę na następujące punkty:
- sprawdź zgodność danych strukturalnych wprowadzonych w obu wersjach strony,
- w wersji mobilnej unikaj dużej ilości znaczników nie odnoszących się do treści dokumentu,
- przetestuj obie wersje strony pod kątem poprawnego wyświetlania treści – wykorzystaj do tego stosowne narzędzia,
- sprawdź szybkość (czas) ładowania się wersji mobilnej, jeśli to możliwe zoptymalizują ją pod tym kątem,
- sprawdź dostępność dla robotów Google’a wersji mobilnej (poprawny plik robots.txt),
- nie ma konieczności zmian tagów kanonicznych – będą nadal wykorzystywane przez Google’a,
- zweryfikuj w Google Search Console wersję mobilną strony.
Google deklaruje, że nawet jeśli witryna nie posiada wersji mobilnej, nadal będzie indeksowana przez wyszukiwarkę. Oczywiście… Witryna będzie zindeksowana – pojawia się pytanie o pozycję w wynikach, mając na uwadze wprowadzane zmiany.
Firma Google zakłada, że ruch z urządzeń mobilnych będzie stale wzrastał, co za tym idzie tym bardziej powinno się promować takie wyniki, które są do tych urządzeń dostosowane. Właściwie chciałby się powiedzieć, że to już nie tyle promowanie, a wręcz postawienie jakiejś tamy, oddzielającej witryny spełniające dzisiejsze standardy i te które oparły się postępowi. Myślę, że to właściwsze spojrzenie na temat. Urządzenia mobilne są obecne w naszym życiu już od dobrych kilku lat, rzadko spotyka się w dłoniach użytkowników telefony inne niż „smart”. O stronach mobilnych i RWD mówi się głośno od przynajmniej 4-5 lat. Google powoli też przygotowywało się do zmiany polityki (zaczynając od mobile-friendly). Trudno więc dzisiejsze działania giganta uznać za zaskoczenie. Zaskoczeni mogą się poczuć jedynie Ci właściciele stron, którzy odkładali redesign swojej witryny „na później”. Trudno bowiem, aby ten rosnący trend przegapili.
W tej sytuacji nie pozostaje im zatem nic innego, jak szybkie dostosowanie się do planowanych zmian. Oczywiście wszystko to piszę myśląc o tych firmach, które znaczną część swojego ruchu opierają na pozyskiwaniu go z wyników organicznych. Pozostaje im jeszcze reklama np. w ramach AdWords. Tu jednak warto się zastanowić, czy Google nie pójdzie krok dalej i czy po wprowadzeniu „mobile-first”, nie zmieni sposobu działania płatnych reklam. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie, aby zastosować mechanizm oceny reklamowanej strony pod kątem urządzeń mobilnych i podniesieniu cen za reklamę, dla tych które nie spełniają kryteriów „dostosowania”. Kto może wiedzieć, w jaki sposób Google postanowi wycisnąć jeszcze więcej pieniędzy od swoich klientów. Niemniej jednak ten niewątpliwy monopolista ma wręcz nieograniczone możliwości i Ci którzy opierają o niego swój biznes, muszą chcąc, nie chcąc zatańczyć tak, jak zagra. Konstatacja jest poniekąd dość smutna, jest jednak druga strona medalu. Gdy spojrzymy na sprawę z punktu widzenia konsumenta poszukującego czegoś w wyszukiwarce na swoim smartfonie, niewątpliwie przyznamy, że powyższe zmiany są dobre! Jako użytkownicy będziemy zadowoleni! Trudno tu coś więcej dodać.
Na koniec odniosę się jeszcze do początku artykułu, a mianowicie pozycjonowania stron i współpracy z firmami świadczącymi usługi w zakresie SEO. Niewątpliwie jeszcze w tym momencie trudno ocenić jakie dokładnie będą skutki wprowadzanych zmian. Jedne witryny mogą nawet „nie drgnąć”, inne spadną w wynikach. Jednak w ostatnim czasie agencje SEO powinny kontaktować się, ze swoimi klientami i uprzedzić o nadchodzących zmianach. Części z nich będą mieli do zakomunikowania dobre wieści, innym będą musiałby powiedzieć, że nie obejdzie się bez inwestycji w stronę. Jeśli jednak współpracujemy z agencją zajmującą się pozycjonowaniem naszej strony, a nie mamy żadnego sygnału od niej, warto o to zapytać. Wydaje mi się jednak, że przy takiej zmianie, agencja sama powinna coś komunikować. Warto bowiem rozważyć sensowność pozycjonowania witryny, w sytuacji gdy nie spełnia ona kryteriów wynikających z zapowiadanych zmian. Być może kampania powinna zostać czasowo wstrzymana, a środki przekierowane na dostosowanie witryny. Po tej operacji oczywiście można ponownie uruchomić kampanię. Tutaj jednak wymagana jest właściwa ocena konkretnego przypadku, a co z tym idzie poprawna współpraca z agencją SEO odnośnie podjęcia właściwych działań.